Pomóż nam zweryfikować Twoją prośbę o dostęp Aby zapewnić lepszą obsługę i chronić bezpieczeństwo naszej strony internetowej, sprawdzimy wszystkie żądania dostępu. Ze względu na nietypowe żądanie dostępu z adresu IP *( zweryfikowaniu żądania dostępu. Twoja współpraca i zrozumienie zostaną docenione.

W czerwcu minął rok od uchwalenia ustawy, która pod hasłem „Apteka dla aptekarza” wywróciła do góry nogami polski rynek apteczny. Państwo pod naciskiem samorządu aptekarskiego zdecydowało się na silne urzędowe ograniczenie konkurencji, szczególnie ze strony sieci aptecznych. – Ustawa „Apteka dla aptekarza” nie zatrzyma konsolidacji rynku – mówi dyrektor Marcin Gawroński z firmy IQVIA, analizującej rynek apteczny. Według niego duże podmioty będą nadal przejmować mniejsze. Proces usieciowienia będzie trwał, choć liczba sieci będzie malała. Będą rozwijać się franczyza apteczna oraz tzw. sieci wirtualne. W Niemczech i we Francji, gdzie obowiązują podobne przepisy jak w Polsce i nie ma sieci aptecznych, ponad 60 proc. aptek należy do sieci wirtualnych. W Polsce za sieć aptek uważa się firmę mającą co najmniej pięć własnych placówek. Takich przedsiębiorstw jest ponad 400, ale tak naprawdę spośród nich liczy się tylko około 20 największych. Najmniejsze z tej grupy ma 70–80 aptek, czyli z punktu widzenia rynku bardzo mało. W naszym kraju działa w sumie mniej niż 15 tys. aptek. W myśl nowych przepisów właścicielem apteki może być jedynie farmaceuta. Duże firmy nie mogą rozszerzać działalności, powiększając sieć swoich placówek. Mogą tylko starać się zwiększać ich efektywność, ewentualnie sprzedawać swoje doświadczenia, czyli rozwijać franczyzę. Tą drogą poszła sieć apteczna Ta druga pod względem wielkości sieć zaczęła działalność przed kilkunastu laty, ale swoją pozycję zawdzięcza wdrożonej ostatnio strategii, doświadczonemu właścicielowi oraz dobrze wybranemu kierownictwu. Tym właścicielem jest czeski fundusz Penta, który specjalizuje się w firmach ochrony zdrowia, a jego apteki pod marką działają w kilku krajach naszego regionu. Gdy w 2011 r. jego polska sieć miała około 60 placówek, jej prezesem został Karol Piasecki, prawnik (rocznik 1972). Sieć była wówczas nierentowna i właściciel poważnie rozważał jej sprzedaż, a nie dalszy rozwój. Karol Piasecki ma najdłuższe doświadczenie wśród menedżerów w sieciach aptecznych. Zaczynał na początku lat dwutysięcznych, współtworzył dwie małe apteczne sieci. W 2008 roku podjął się ogromnego przedsięwzięcia – restrukturyzacji największej ówcześnie oraz dziś sieci aptek DOZ. Czytaj też: Sieć aptek Ziko Jana Zająca. Jak ją stworzył? – To był bardzo intensywny okres, w ciągu trzech lat połączyliśmy de facto pięć niezależnie działających organizacji w jedną firmę, złożoną z 500 placówek własnych oraz ponad 600 franczyzowych – wspomina Piasecki. Gdy obejmował kierownictwo rząd wprowadził szereg utrudnień w działalności aptek: zakaz reklamy, sztywne marże na leki refundowane, limity koncentracji. Jednak zespół nowego prezesa stosunkowo szybko przystosował firmę do nowych warunków i doprowadził ją na drugie miejsce w Polsce – z około 500 aptekami. – Mieliśmy 12 miesięcy na restrukturyzację – wspomina Piasecki. – Najłatwiej osiąga się rentowność cięciem kosztów, nam jednak zupełnie to nie wystarczyło. Musieliśmy od nowa zbudować strategię handlową. Sukces zagwarantowali nam kierownicy aptek. Uczyniliśmy ich współodpowiedzialnymi za kreowanie strategii sprzedaży na lokalnym rynku. W połączeniu z nowym systemem motywacyjnym uzyskaliśmy błyskawiczną poprawę sytuacji. To sprawiało, że Penta uwierzyła, iż mimo trudnego rynku warto inwestować w rozwój polskiej sieci. Rozpoczął się czas kupowania kolejnych firm. Pierwszym krokiem było przejęcie w 2013 roku małej (29 placówek) sieci niemieckiego Phoenix Pharma. – Po tym otrzymaliśmy pierwszy sygnał od właściciela, że widzi efekty pracy i zainwestuje w rozwój – ocenia prezes Piasecki. Apteki znikają, sieci rosną Fot.: Redakcja Forbesa W ciągu kolejnych czterech lat dokonał ponad 50 transakcji przejęć, stając się najpoważniejszym w Polsce graczem konsolidującym rynek apteczny. Na pytanie, dlaczego w sytuacji, gdy większość sieci aptecznych również rozwijała się poprzez przejęcia, to właśnie jemu udało się zdobyć drugą pozycję na rynku, prezes Piasecki mówi, że firma bardzo dobrze opanowała procedurę wyboru firm do przejęcia. – Dawaliśmy sprzedającym poczucie, że nie tracą czasu – mówi Piasecki. – Siadając z nami do stołu, wiedzieli, że wycena, transakcja i płatność będą przebiegały bardzo szybko. Zobacz: Bezkarna mafia lekowa. Państwo nie dostało grosza z prawie 100 mln zł kar Po zakupie Phoenixa kolejne kilkadziesiąt transakcji, w tym przejęcie 200 aptek holenderskiego Mediqa, prowadził już samodzielnie zespół Na pytanie, jak w tak krótkim czasie udało się przeprowadzić tak dużo akwizycji, zintegrować je z firmą i stworzyć sprawnie działającą organizację, prezes Piasecki odpowiada: – Ludzie. Najważniejsi menedżerowie współpracują ze sobą od ponad 12 lat. Znam wszystkie silne i słabe strony kluczowych ludzi. Przenosiłem ich do każdej firmy, skracając okres adaptacji, a tym samym przyspieszałem efekty restrukturyzacyjne. Chociaż pracuję w korporacji, to właśnie zaprzeczenie jej zasadom stanowi istotę sukcesu. Sztuką jest zbudować dużą firmę, która ze względu na swoją kulturę i szybkość podejmowania decyzji wcale nie będzie korporacją. Gdy ostatnia ustawa wywróciła sytuację na rynku, sieci apteczne, także musiały znaleźć nowy pomysł na przyszłość. – Konsolidacja rynku jest nieuchronnym zjawiskiem, ale dzisiaj musieliśmy zmienić priorytety – tłumaczy Piasecki. – Przed nami nowe wyzwania. W leczeniu niektórych schorzeń apteki mogą na przykład wspierać, a nawet zastępować lekarzy. W USA firmy z naszej branży wykorzystują big data w prowadzeniu monitoringu postępów leczenia. Rośnie rynek usług e-commerce. Eksperci są zgodni, że rozwój usług farmaceutycznych oraz e-commerce będzie motorem napędowym branży na lata. W grę wchodzi możliwość dostaw leków na receptę do domu, a także rozwój telemedycyny i interwencje farmaceutyczne, czyli bezpośrednia konsultacja ze swoim aptekarzem. Ostatnie zmiany regulacyjne zmusiły przedsiębiorców do uporządkowania swojego biznesu. Szczególnie interesujący będzie rozwój segmentu marek własnych, w którym sieci apteczne konkurują bezpośrednio z producentami leków. – Jesteśmy w stanie oferować te same produkty o 30–50 proc. taniej – tłumaczy Piasecki. Pytanie, czy w warunkach tak silnie ograniczonej urzędowo konkurencji i możliwości ekspansji możliwa jest w ogóle dalsza konsolidacja rynku. – Oczywiście, że tak – odpowiada Piasecki. – Rozwój będzie opierać się na modelu franczyzowym. – To model bardzo popularny w wielu krajach Europy. Daje sieci możliwość zwiększania skali działania, a małemu aptekarzowi pozwala skorzystać z jej efektów, stać się częścią dużego przedsiębiorstwa i poczuć się bezpiecznie – mówi Marcin Piskorski, prezes Związku Przedsiębiorców Aptecznych PharmaNET. Na razie jesteśmy świadkami znaczącego spadku liczby aptek. Od września ubiegłego roku, gdy było ich rekordowo dużo, ubyło około 400 placówek. Spada też liczba sieci. Dziś jest ich 408, a 10 miesięcy temu było 426. W ocenie Marcina Gawrońskiego pacjentom to nie powinno przeszkadzać, bo dziś aptek jest w naszym kraju bardzo dużo. Czytaj także: Znikają tradycyjne recepty. Weszła w życie ważna zmiana dla pacjentów Zaostrzanie polskiego prawa idzie w kierunku odwrotnym do zmian w Europie, gdzie w połowie krajów obowiązują liberalne rynkowe przepisy (Skandynawia, Szwajcaria, kraje anglosaskie, Europa Środkowa). W tych, w których rynki są bardziej regulowane (Francja, Niemcy, Austria), mamy wyraźny trend do liberalizacji. W ubiegłym roku, w ramach pakietu uzdrawiającego gospodarkę, we Włoszech wycofano się z stosowania zasady „Apteka dla aptekarza”. W czasach, gdy mieliśmy bardziej liberalne przepisy, polskie sieci były wzorem dla sąsiadów. Branża prowadziła ekspansję zagraniczną. Pelion kupił apteki na Litwie oraz w Wielkiej Brytanii. Dziś to nasi sąsiedzi wchodzą na inne rynki. Czesi i Słowacy są już w Polsce, Serbii i Rumunii, myślą o Włoszech i Chinach. Litwini nie tylko weszli do Polski oraz innych krajów bałtyckich, ale ostatnio kupili dużą sieć apteczną w Szwecji. W ocenie Marcina Piskorskiego, prezesa PharmaNet, organizacji zrzeszającej sieci apteczne, w wyniku pogorszenia kondycji polskie firmy utraciły szanse skutecznej ekspansji zagranicznej. Wierzy on jednak, że pójdziemy drogą Irlandii, gdzie w 2001 roku pod naciskiem pacjentów i tamtejszego UOKiK powrócono po pięciu latach do liberalnych przepisów. Okazało się bowiem, że wylobbowane w 1996 roku przez aptekarzy warunki ograniczenia konkurencji spowodowały gwałtowny spadek liczby aptek oraz równie gwałtowny wzrost cen leków. U nas nie zanosi się na szybką zmianę tendencji. Firmy działające na tym rynku mają kłopoty, ale przykład Irlandii pokazuje, że warto je przeczekać. Poznaj siłę medycyny naturalnej

dr max apteka kod rabatowy